Jednym z bardzo ciekawych, ogólnoświatowych projektów, o którym być może słyszeliście, jest „CITIZEN SCIENCE”.
Ogólnie mówiąc „CITIZEN SCIENCE” to gromadzenie i analiza danych dotyczących świata naturalnego przez członków społeczeństwa, zazwyczaj w ramach projektu współpracy z profesjonalnymi naukowcami. Do Fundacji projekt ten postanowiła wprowadzić i rozpropagować nasza długoletnia członkini Monika Żochowska.
Monika odwiedza wiele ciekawych miejsc w Warszawie i okolicach, a o tym, kogo ciekawego można spotkać np. w Rezerwacie Wyspy Zawadowskie napisała tak (przeczytajcie, bo warto):
„Jak opowiedział nam anegdotkę w zeszłym roku prof. Pisula na grillu czerwcowym – czasem trzeba się przyjrzeć szczegółom, żeby pozornie zwyczajne, okazało się interesujące (to była anegdotka o niby jakimś nudnym zachowaniu robaków, które póki się bliżej nie przyjrzeć, nie zapowiadało zachwytu).
A identyfikacja gatunku (może nie jest stricte obserwacją zachowania) bywa trudna w terenie, jak się odpowiednio nie przyjrzeć. Niektóre zaś gatunki, jednak często łatwiej po śpiewie, czy właśnie po zachowaniu niż po wyglądzie odróżnić. I opisując poniżej pewnie jakieś cechy ważne mogłam pominąć, co tym bardziej skłania do ciągłej weryfikacji z kluczem, czy podpytywania ekspertów.
Idąc tym tropem chciałam opowiedzieć o kilku elektryzujących ptasich nawiedzinach Warszawy, gdzie trzeba było wniknąć w cechy identyfikacyjne, by serce zaczęło mocniej bić!
1. Mewa ORLICA – informację o niej dostałam dzień wcześniej i poprosiłam, by została do dnia następnego… Została nawet dłużej, ale wypatrzyłam ją dopiero po 3h i to z pomocą koleżanki, która była w tym czasie na drugim brzegu Wisły! Ot niby kolejna wielka mewa nad Wisłą? A jednak niespodzianka! Heh, te mewy książkowo latają z Afryki do Turcji! A jednak czasem i Polskę nawiedzają. Orlica, bo jej dziób wygląda jak drapieżnikowy. I ta dziwna postura – ma trochę inne zachowanie/postawy niż znane nam mewy. Warto było ją chwilę popodglądać.
2. Rybitwa POPIELATA, chyba nie było jej w Warszawie (jakieś podejrzenia niepotwierdzone sprzed lat), a w PL raczej nad morzem. A w tym roku przez czas ponad tygodnia kilka ptaków przeleciało przez Polskę mijając Warszawę. A jak ją rozpoznać? Wygląda jak rybitwa rzeczna, ale ma… krótkie nogi (jakby siedziała prawie na ziemi) z białymi długimi sterówkami wystającymi poza lotki skrzydeł (gdy siedzi), dziób czerwony bez czarnej końcówki. Smuklejsza od RZECZNEJ; gdy leci jej tylne krańce skrzydeł są jasne z widocznym długim białym rozwidlonym ogonem. A pierś ma jasno szarą, nie białą. Ilu było jej obserwatorów ostatnio nad Wisłą i co raz ktoś zastawał „tylko” z rzeczną. Ja miałam potwierdzoną obserwację na drugi dzień poszukiwań po ponownym udaniu się na Międzymoście. I nadal nie dowierzałam!️
Patrząc na upierzenie, to odcieniami można je uszeregować: RZECZNA, POPIELATA, BIAŁOWĄSA. Te ostatnie widywane w Warszawie na przelotach i raczej nie codziennie (ja raz spotkałam 3). Kilka dni temu na Miedzymościu doniesiono, że było ich ok 60, czego sumarycznie przez ostatnie kilka lat nie dałoby się zliczyć!
3. Z mewami to jednak trudność wyższego „levelu”. Myślałam, że oznaczenie mewy ŻÓŁTONOGIEJ to proste, a jednak ostatnio moja pewność (ot w porównaniu do pozostałych była ciemna) została rozłożona na łopatki w kierunku wielkich mew z podejrzeniem białogłowej. Tu zdjęcie inne, sprzed miesiąca, ale na razie nie odważę się sama oznaczyć.
4. Mewa MAŁA. Te spotkania miałam dosyć częste. Ale co ciekawego? Niedorosłe, czyli po pierwszej zimie, wyglądają prawie jak ŚMIESZKI. Prawie póki się nie przyjrzeć wzorze na skrzydłach.
No i jest jeszcze MEWA CZARNOGŁOWA, widywana ostatnio (ja się jeszcze jej nie dopatrzyłam, a kilka już razy przeczesywałam kolonię setek śmieszek i dostawałam oczopląsu!) którą od ŚMIESZKI w szacie dorosłej odróżniałabym m.in. po czerwonym dziobie na czarnej nie brązowej głowie i białym ogonie. Podobno prościej ją dostrzec w locie (czyste białe skrzydła od spodu), ale lunetą jeszcze nie nadążam za nimi. A w pochmurny dzień już liczy się sprzęt, niestety…
5. Rybitwa BIAŁOSKRZYDŁA. To taka (w uproszczeniu) rybitwa CZARNA z plamą na skrzydłach. Ślicznie kontrastuje, trudno pomylić gatunek. A spotkanie ich obu razem skutkuje takimi fotami.
Na zdjęciach przedstawiam kilka spotkań z Rezerwatu Wyspy Zawadowskie i z Międzymościa.
Jakość tych zdjęć odzwierciedla trudności w terenie, gdy: pogoda nie sprzyja, odległość przekracza możliwości lunety i digiskoping wykonany telefonem z dodatkiem trzęsących się rąk z emocji.
Te spotkania wychodzone są na własnych nogach z samego rańca, po pierwszej kawie, kilka razy w tygodniu w terenie, gdy ciało jeszcze śpi, a ducha ciągnie w zieleń. Wszystkie obserwacje wprowadzam do bazy ornitho.pl poprzez aplikację NaturaList.
I przy okazji też dziękuję znajomym z projektu WWR, od których cały czas się uczę i którzy na gorąco dzielą się obserwacjami i sprawiają, że czasem danego dnia zmieniam całkowicie plan spacerów. Moje alerty też, gdy spotkałam nad Wisłą kuliki mniejsze czy rybitwy białowąse”.